Dawno temu...na planecie zwanej Cybertronem rozgrywała się wojna pomiędzy dwoma frakcjami Transformerów. Autoboty pod dowództwem Optimusa Prime'a które walczyły o wolność swego kraju i Decepticony wraz z wodzem Megatronem pragnący zawładnąć planetą. Obie frakcje dzielnie dążyły do celu stopniowo wyniszczając niegdyś wspaniałą planetę. Mimo starań Prime'a o pokój i pogodzenia się ze swoim starym przyjacielem wojna trwała nadal aż w końcu Autoboty wyniosły się gdzieś daleko,a cała chmara Deceptionów zamieszkała na planecie zwanej Ziemia ponieważ tam znajdowały się złoża Energonu. Bardzo cennego dla wszystkich Transformerów. Mimo tego,że na ziemi znajdowali się Prime i jego drużyna nie dali rady liczniejszym Decepticonom. Optimus zginął,a jego drużyna uciekła starając znaleźć Boty na tyle odważne by zgodziły się im pomóc. Na ten czas Megatron zdecydował się skończyć pracę ponieważ czuł się całkowicie bezpieczny więc nie widział potrzeb by się spieszyć. Ale nie na długo...
Wylądowałem na jakiejś planecie. Nie wiedziałem wtedy,że to ziemia. Nic nie wiedziałem oprócz jednego...Ucieczka. Musiałem spać i być nieaktywny przez mnóstwo Terracykli. Od razu gdy się obudziłem wyczułem ich - lata walki mnie w to wprawiły - decepticony. Wyczołgałem się z gliszcz mojego statku. Wiedziałem,że On i jego drużyna przegrali,wiedziałem,że tu są. Byłem na statku gdy to omawiali. Przez przypadek ich słuchałem. Kazano mi uciekać. Czemu? Też bym walczył. Wiem,że jeden bot więcej to mało ale zawsze to coś. Teraz sam musiałem dać sobie radę. Poradzić sobie. Nie miałem możliwości ucieczki. No chyba,że byłbym tak szalony by ukraść im jeden ze statków. Ale nawet nie miałem zamiaru. Wyczułem tu też inne boty. Może tak jak ja uciekały na najbliższe planety - a ta była jedną z nich - może tak jak ja dopiero się wybudziły. Albo dopiero przybyły...nie miałem czasu się nad tym zastanawiać. Trzeba działać. Wstałem. Niestety światło słoneczne mnie oślepiło. Na Cybertronie też mieliśmy słońce. Tylko inne. Chyba miałem coś ze wzrokiem bo strasznie parzyło. Dopiero gdy założyłem specjalną zasłonkę na oczy zacząłem coś widzieć i optyki przestały mnie boleć. Coś sobie uszkodziłem. Trudno. I tak dzięki osłonie widzę. Ruszyłem ostrożnie. Nie wiedziałem co tu mieszka i czy nagle nie wyskoczy jakiś Decepticon...Tego dnia nauczyłem się kilku rzeczy...: To jest Ziemia i zamieszkują ją ludzie oraz nauczyłem się ich języka i skopiowałem ładne auto(po skanowaniu okazało się,że jest to lamborghini) by móc się jakoś zamaskować wśród tych ziemskich istot...Teraz byłem gotowy...została tylko kryjówka...A potem zemszczę się...a zwłaszcza za zabicie mi rodziny.
- Szykujcie się Decepticony...
---------
I jak podoba się prolog? Pisany na szybko ale i się podoba. Jeżeli się wyrobię dzisiaj będzie też rozdział. Niestety rozdział drugi będzie w piątek,a kolejny dopiero 6 sierpnia podajże bo jadę na wakacje. Ale pewnie będziecie cierpliwie czekać. Oczywiście jeżeli wam się spodoba opowieść. Zakładka z bohaterami pewnie pojawi się jutro. To ten...do (dzisiejszego)rozdziału! :)
Wylądowałem na jakiejś planecie. Nie wiedziałem wtedy,że to ziemia. Nic nie wiedziałem oprócz jednego...Ucieczka. Musiałem spać i być nieaktywny przez mnóstwo Terracykli. Od razu gdy się obudziłem wyczułem ich - lata walki mnie w to wprawiły - decepticony. Wyczołgałem się z gliszcz mojego statku. Wiedziałem,że On i jego drużyna przegrali,wiedziałem,że tu są. Byłem na statku gdy to omawiali. Przez przypadek ich słuchałem. Kazano mi uciekać. Czemu? Też bym walczył. Wiem,że jeden bot więcej to mało ale zawsze to coś. Teraz sam musiałem dać sobie radę. Poradzić sobie. Nie miałem możliwości ucieczki. No chyba,że byłbym tak szalony by ukraść im jeden ze statków. Ale nawet nie miałem zamiaru. Wyczułem tu też inne boty. Może tak jak ja uciekały na najbliższe planety - a ta była jedną z nich - może tak jak ja dopiero się wybudziły. Albo dopiero przybyły...nie miałem czasu się nad tym zastanawiać. Trzeba działać. Wstałem. Niestety światło słoneczne mnie oślepiło. Na Cybertronie też mieliśmy słońce. Tylko inne. Chyba miałem coś ze wzrokiem bo strasznie parzyło. Dopiero gdy założyłem specjalną zasłonkę na oczy zacząłem coś widzieć i optyki przestały mnie boleć. Coś sobie uszkodziłem. Trudno. I tak dzięki osłonie widzę. Ruszyłem ostrożnie. Nie wiedziałem co tu mieszka i czy nagle nie wyskoczy jakiś Decepticon...Tego dnia nauczyłem się kilku rzeczy...: To jest Ziemia i zamieszkują ją ludzie oraz nauczyłem się ich języka i skopiowałem ładne auto(po skanowaniu okazało się,że jest to lamborghini) by móc się jakoś zamaskować wśród tych ziemskich istot...Teraz byłem gotowy...została tylko kryjówka...A potem zemszczę się...a zwłaszcza za zabicie mi rodziny.
- Szykujcie się Decepticony...
---------
I jak podoba się prolog? Pisany na szybko ale i się podoba. Jeżeli się wyrobię dzisiaj będzie też rozdział. Niestety rozdział drugi będzie w piątek,a kolejny dopiero 6 sierpnia podajże bo jadę na wakacje. Ale pewnie będziecie cierpliwie czekać. Oczywiście jeżeli wam się spodoba opowieść. Zakładka z bohaterami pewnie pojawi się jutro. To ten...do (dzisiejszego)rozdziału! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz