czwartek, 21 lipca 2016

Rozdział 4 Rozterki

Mijały kolejne cykle,a my poszukiwaliśmy energonu i ,,żerowaliśmy'' też na wykopaliskach Deceptów. Megatron jakby wiedział,że zawsze będziemy tak gdzie złoża więc rozbijał swoje wojsk i wysyłał je w małych grupkach do różnych mniejszych złóż. Przyznam było to sprytne zwłaszcza,że w naszej drużynie były tylko cztery boty i nie mogliśmy być wszędzie. Często myślałem jak sobie z tym poradzić. Bo zdobywanie energonu to jedno. Ale jak pokonać Cony? Jak ożywić Cybertron? Nasza misja okazała się trudniejsza niż myślałem ale nikomu tego nie mówiłem bo wzbudził bym tylko niepotrzebną panikę i napięcie. Tego dnia trenowałem w sali treningowej. Erica była na patrolu bo stwierdziłem,że cony mogą nas atakować dlatego trzeba było się mieć na baczności. Dzieciaki grały w gry,a komendant Monica rozmawiała o czymś z Irnohidem. Nie wiedziałem tylko gdzie jest Smoke. Już nie podlizywał się tak bardzo żeby nie powiedzieć w ogóle. Erica mi mówiła o rozmowie z nim. Nawet zastanawiałem się czy z nim nie pogadać ale zrezygnowałem z tego. Na razie były ważniejsze sprawy na głowie,a pogadać z nim będę mógł potem. A pro po Erici...Ostatnim czasy unikaliśmy się nawzajem,a wszystko przez sytuację która wydarzyła się kilka cykli temu...

Fembotka wtedy trenowała. Była piękna. Nie ważne czy to misja,trening,omawianie taktyki...Zawsze spokojna,opanowana i prześliczna. Miałem zamiar trenować ale gdy tylko ją zobaczyłem iskra stanęła mi w piersi. Zresztą. Miałem tak zawsze odkąd spotkaliśmy Hide'a i fembotkę na pustyni.
- Co mi się tak przyglądasz? - zapytała przerywając trening.
- Nic takiego... - uśmiechnąłem się - Mogę się przyłączyć?
- Pewnie - zaczęliśmy wspólnie trenować. Trzeba przyznać,że miała talent. Zgrabnie unikała moich ciosów i sama atakowała z niesamowitą siłą. W końcu usiedliśmy zmęczeni na podłodze. Pokonała mnie kolejny raz. Ale po części dla tego,że nie umiałeś się skupić i cały czas jej się przyglądałem.
- Hah i co panie liderze? Pokonałam cię...znowu.
- Nie przesadzaj. Dałem ci fory.
- Tak! Na pewno! - zaczęła się śmiać.
- Nie przesadzaj - popchnąłem ją dla żartów przez co się przewróciłam. Szybko stanęła na nogi i również mnie popchnęła...przewalając się na mnie. Spojrzałem w jej oczy...Piękne zielone oczy...I wtedy wpadł Ben.
- Słuchajcie Cony wykopują złoża energonu w Monako i...O to ja nie przeszkadzam - szybko wyszedł zakłopotany. A my natychmiast wstaliśmy i ruszyliśmy do głównego pomieszczenia. Od tego czasu nie odzywaliśmy się do siebie zawstydzeni. Gdyby Ben pojawił się później pocałowaliśmy się. Nie mogę na to pozwolić. Podoba mi się ale nie mogę...Nie teraz...

Znów przypominając sobie to wspomnienie uderzyłem pięścią w worek treningowy. I jeszcze raz,i jeszcze,jeszcze aż w końcu zostały z niego tylko płachty materiału i piasek na podłodze.
- Witaj Loyal czy coś się stało? - obróciłem się i zobaczyłem komendant Monicę.
- Nie wszystko gra - westchnąłem. Matka Rose spojrzała na coś co wcześniej było workiem do treningu.
- Właśnie widzę - podeszła do mnie - Słuchaj właśnie rozmawiałam z dziećmi i doszliśmy do wniosku,ze trzeba coś zrobić. Stoimy tylko w miejscu i łapiemy energon. A chcieliście wyzwolić chyba Cybertron? - skinąłem głową.
- Przy okazji wam pomóc - dodałem - Wiesz. Odpędzić Cony...
- Wiem...Tylko jak już mówiłam stoimy w miejscu. Staramy się coś wymyślić ale jak dalej tak pójdzie trzeba będzie zawiadomić...
- Nikogo nie będziecie zawiadamiać - przerwałem ostro - Coś wymyślę. Na razie wam nie zagrażają - odwróciłem się do niej plecami. Był to znak by wyszła,a ja wróciłem do treningu. Nie miałem pojęcia jak pomóc nam...sobie...

Tej nocy śniły mi się jakieś koszmary. A raczej wizja. Widziałem jak Megatron walczy z Nim. Jak go przebija,jak śmieje mu się w twarz. Obserwowałem jak niszczą ich bazę. Nie mogłem pomóc. To był sen ale wiedziałem,że to się kiedyś zdarzyło. Zobaczyłem jeszcze jak drużyna Prime'a po jego śmierci biegnie do zgliszcz. Wyciąga z nich kuźnię Solusy i gdzieś ją chowa. Niestety sen nie pokazał gdzie. Koszmar zakończył się śmiercią mojej matki...Obudziłem się zlany olejem. Szybko wyszedłem na zewnątrz by zaczerpnąć świeżego powietrza. Sprawa mnie przerastała. Nawet bardzo. Ale wiedziałem jedno. Cony chcą znaleźć kuźnię Solusy...Tylko czemu? Co chcą odbudować? Poza tym potrzebny jest Prime by to aktywować...
- ...Trzeba ją znaleźć...
Następnego dnia jeszcze przed szkołą naszych małych przyjaciół poinformowałem ich o kuźni Solusy. Nie powiedziałem jednak nic o śnie,ani o bazie. Stwierdziłem,że przed moim rozbiciem się na ziemi słyszałem jak o tym mówią i dopiero teraz mi się o tym przypomniało. Starałem się brzmieć w miarę wiarygodnie.
- Czyli mamy to znlaeźć? -spytała Erica. Zauważyłem,że nie patrzyła na mnie.
- Tak - starałem się uśmiechnąć ale nadal nie zwracała na mnie uwagi. Więc moja twarz wróciła do powagi i zwróciłem się do Hide'a.
- Ukryli ją pewnie tam gdzie nikt nie miałby dostępu. Gdzieś gdzie nie jest bezpiecznie. Jest na ziemi takie miejsce? Poszukaj - Hide zwrócił się do komputera ale wtedy odezwał się Kevin.
- Wiem gdzie jest takie. Antarktyda. Bardzo zimno. Może tam? - stwierdziłem,że to dobre miejsce by poszukać - Możemy iść z wami?
- Wykuczone - zaoponowała Monica - Tam jest za zimno!
- Ubierzemy z pięćdziesiąt swetrów - zażartował. Tamta jednak cały czas się nie zgadzała.
- Powiedzcie im coś! - zwróciła się do mnie bo do pomysłu Kev'a dołączyła się Rose,a nawet Ben. Niestety nie dało się im wyperswadować pomysłu z głowy i już wkrótce. Staliśmy przed portalem na Antarktydę. Ja,Erica,Smoke i Rose oraz Kevin ubrani chyba w  tysiące swetrów i tego typu. Komendant Monica odgrażała się nam.
- Jak im się coś stanie...
- Nie bój minicona* - uśmiechnął się Smoke i zamieniliśmy się w boty. Rose skoczyła na Erce,Kev wszedł do mnie i pojechaliśmy. Ben został z Hide'em by komputerach. Jakoś nie miałem pewności co do Antarktydy. Czułem,że to nie tam znajduje się kuźnia...
-----------------
Nie bój minicona - moja marna przeróbka powiedzonka; ,,nie bój żaby'' xd
I kolej ny rozdział. Mam nadzieję,że was nie zanudziłam. Moim zdaniem nieudana próba połączenia spokoju z akcją. No ale trudno. Trochę krótszy rozdział no ale to nic. Nie miałam pomysłu na dłuższy. Dziś pojawi się jeszcze jeden rozdział(a nawet dwa). Jeżeli wam to nie przeszkadza bo jak już mówiłam jadę na wakacje,brak neta(prawdopodobnie)no i wiecie...:) Liczę na dużo pozytywnych komentarzy. Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz